Już pisałam wcześniej, że nie lubię tzw. kulek mocy. Płatki owsiane zmieszane z suszonymi śliwkami rodzynkami itd, no nie lubię. Bardzo.
Za to kulki rozkosznej niemocy to sztos! Naprawdę, wiem bo już kilkanaście osób się poczęstowało.
I opinię wyraziło.
Mamy jesień, orzechy właśnie dojrzały i uwzględniając sezonowość mamy czas kiedy powinny zacząć gościć w naszym menu.
Na bazarze całe mnóstwo orzechów włoskich i laskowych w różnych gatunkach. Uwielbiam ten czas, bo uwielbiam orzechy!
Są teraz najsmaczniejsze, chrupiące wilgotne, słodkie( nawet włoskie). Ale uwaga, ciężkostrawne, więc jemy w czasie kiedy nasz ogień trawienny jest najbardziej aktywny, czyli mała kuleczka na słodki koniec obiadu.
Przepis:
- Zmiksuj w bardzo mocnym blenderze – ja w termomiksie
- Prażone – to ważne, bo prażenie bardzo podkręca smak!
- Pistacje
- Orzechy laskowe
- Nerkowce
- Brazylijskie nie prażone
- I na koniec daktyle – dają taką miłą, karmelową słodycz
- Miksuj aż masa stanie się w miarę jednolita i klejącą.
- Mokrymi dłońmi uformuj kulki dowolnej wielkości.
- Najlepsze kulki są na świeżo,
- Orzechy można dowolnie zmieniać, wcześniej robiłam z prażonymi migdałami też były super.
- Raz zastąpiłam daktyle morelami i żurawiną, niewypał.
- Muszą być daktyle.
Smacznego i dawajcie znaki jak Wasze kulki, jeśli zrobicie